9 stycznia 2012

Rozdział 6


- Co za głupia szafka - nie raz i nie dwa zdarzało mi się, że gadałam do siebie. Inni uważali to za dziwactwo, jednak lubiłam wypowiadać swoje myśli na głos - No dalej, otwórz się.
- Pomóc Ci? - serce mi stanęło, a ja odskoczyłam jakbym zobaczyła ducha. Jakby nigdy nic przede mną stał Harry.
- Sama sobie poradzę - odburknęłam chcąc się go jak najszybciej pozbyć. Co on wyrabiał? Ucieka a potem udaje że nic się nie stało?
- Nadal czekam na Twoją playlistę - chłopak oparł się o szafkę obok i chyba nie widziało mu się żeby stąd pójść. Olewając jego słowa dalej próbowałam dostać się do szafki. Po kilku próbach wreszcie mi się udało. Chciałam wyjąć książki, jednak Styles powstrzymał mnie ruchem dłoni. Była ona ciepła i delikatna - To jak? Prześlesz mi ją?
- Radziliście sobie i bez niej - odwróciłam się i poszłam na następną lekcję.
- Co dzisiaj robisz? - Harry zatrzepotał rzęsami.
- Raczej nic co jest związane z Tobą.
- O 16:30 w Street Lemon - był zbyt pewny siebie. Nie lubiłam takiego zachowania, lecz u niego było to wyjątkowo ... pociągające.
- I myślisz że przyjdę?
- Jestem tego pewien - uśmiechnął się i poszedł dalej.
Na następnej przerwie doznałam jeszcze większego szoku.
- Hej Ali - tylko jedna osoba zwracała się do mnie w ten sposób.
- Czcześć - przede mną stał Liam. Moje oczy zapewne wyglądały jak pięciozłotówki - Co się stało że się do mnie odezwałeś?
- O ile pamiętam to ty urwałaś kontakt - niestety była to prawda. Odcięłam się od każdego. Jedynie Clary była tak uparta i nie pozwoliła mi jej zostawić - Zdziwiła mnie Twoja obecność na występie. Nie lubisz tego typu 'zabawy'.
- Chciałam zobaczyć o co ludzie robią tyle szumu. A tak w ogóle to świetnie Ci poszło.
- Dzięki. Hmm, moja mama się za Tobą stęskniła i zaprasza Was na obiad w sobotę. Wszystkich - Karen, mama Liama, była najlepszą przyjaciółką mojej mamy. Po wypadku przestałam odwiedzać Paynów, jedyną osobą która utrzymywała z nimi kontakt był mój tata - Na deser będzie murzynek.
- Pamiętaliście?
- Oczywiście, w domu to już nie jest murzynek a "ciasto Ali".
- Nie mów nikomu, ale stęskniłam się za moim przyszywanym bratem.
- Mogę Ci powiedzieć w sekrecie że on za Tobą też - Liam posłał mi uśmiech od ucha do ucha i mocno mnie przytulił - Alice Anja Stewart wróciła!
- Jesteś nienormalny.
- Tylko wariaci są coś warci, pamiętaj - uśmiechnął się i poszedł na następną lekcję.

Przez pozostałe lekcje usiłowałam przekonać samą siebie, żeby nie iść na spotkanie z Harrym. Ciekawość i chęć poznania go jednak wygrały. Po powrocie do domu zjadłam jogurt i wzięłam odprężającą kąpiel. Nie chciałam się odstroić więc rozczesałam włosy palcami, wytuszowałam rzęsy i założyłam przygotowane wcześniej ubranie - rurki, czarne trampki i granatową koszulę z rękawami 3/4. Nie wyglądałam najgorzej. Włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam w kierunku Street Lemon. Kiedy tam dotarłam stanęłam jak wryta ...

_____________________________________________________________
Jak myślicie, co się stało? Czekam na Wasze opinie! :)

1 komentarz:

  1. Matko, nie mam pojęcia co się stało! Może Harry był z inną dziewczyną? Nie, nie wiem. Nie mam pojęcia :D
    Kocham twoje opowiadanie :) Pisz dalej, bo nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń