29 stycznia 2012

Rozdział 10



Czas w szkole zleciał mi szybko. W drodze do domu wbiegłam po Alexa do przedszkola i zamówiłam pizzę bo nie miałam czasu żeby gotować. W domu młody zajął się sobą a ja pobiegłam na górę żeby się przyszykować. Wzięłam szybki, zimny prysznic żeby zmyć z siebie całe podekscytowanie. Umyłam włosy moim ulubionym grejpfrutowym szamponem. Jego zapach strasznie przypominał mi mamę. Uwielbiała cytrusy. Po całym "zabiegu" przemknęłam szybko do pokoju bo byłam owinięta jedynie ręcznikiem. Wyciągnęłam z szafy beżowe wąskie spodnie, bluzkę na ramiączka i na to bluzkę over-size. Było dobrze ale bez przesady. Wyprostowałam włosy, wytuszowałam rzęsy i założyłam trampki - jednym słowem byłam gotowa. Upewniłam się że Matty już jest w domu i ruszyłam w stronę Street Lemon. Bałam się, że ujrzę to co ostatnio. Jednak kiedy tam dotarłam ujrzałam Harrego samego. Jego loczki były w jeszcze większym nieładzie niż zwykle. Pierwszy raz przyjrzałam się temu co miał na sobie. Jego klatkę piersiową opinała biała bluzka, na którą narzucił fioletową bluzę. Bawił się serwetką co było niezwykle urocze ponieważ był na tym bardzo skupiony. W pewnym momencie nasze oczy się spotkały. Chłopak uśmiechnął się, a ja podeszłam do stolika.
- Witam przyszłą zdobywczynię Nagrody Nobla w dziedzinie chemii.
- Witam przyszłość muzyki - powiedziałam jednocześnie siadając.
- Bierzemy picie na wynos i idziemy stąd?
- Z przyjemnością.
- Duża lemoniada cytrynowa dla mnie - Styles składał już zamówienie - A dla mojej czarującej znajomej ...
- To samo po proszę - Harry się uśmiechnął.
- No proszę. Lubimy to samo - jego palce wędrowały po stole w kierunku moich dłoni.
- Zbieg okoliczności - skwitowałam wytykając mu język.
- To musi być przeznaczenie - Harry prawie dosięgnął moich rąk, ale kelnerka przyniosła nam napoje, a ja zaczęłam szukać drobnych - Ja za nas zapłacę. Reszty nie trzeba.
Hazza podał kelnerce banknot i wstał.
- Dokąd życzysz sobie iść?
- Twoje ulubione miejsce?
- Hmm. W gruncie rzeczy może być. Ale to jest daleko więc będziesz płakała że jesteś taaaaka zmęczona - Loczek zaczął udawać zziajanego - I że taaak bolą cię nogi.
- Ale ty jesteś zabawny. Jeszcze zobaczymy kto będzie płakał - ruszyłam przed siebie.
- Ale to jest w drugą stronę - Harry próbował ukryć śmiech.
- Tylko Cię sprawdzałam - odwróciłam się i wyminęłam go.
- Jaasne - chłopak dał mi kuksańca w bok - Sto pytań.
- Co?
- Nie znasz tej gry? Trzeba jakoś zająć drogę.
- Aż tak chcesz mnie poznać? - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Lekkość z jaką mi się z nim rozmawiało była zadziwiająca.
- Oczywiście. Najpierw cię poznam a potem obrócę to przeciwko tobie.
- Mam się bać?
- Oczywiście - chłopak zaśmiał się niczym złe postacie z kreskówek - Ulubiony zespół?
- Coldplay.
- Wow.
- Co znowu?
- Mój też - Harry był zadowolony z tego odkrycia - Ulubiona piosenka?
- Ciężko wybrać jedną.
- Ulubiony film?
- Bezapelacyjnie "Śniadanie u Tiffany'ego" - Harry pytał się mnie o wszystko, począwszy od wzrostu i rozmiaru buta, skończywszy na kolorze pościeli. Chciałam jednak dowiedzieć się czegoś o nim - Zmiana ról. Najbardziej nietypowa rzecz w tobie?
- Mam cztery sutki - chłopak zaczerwienił się.
- Haha, co? Pan idealny ma jakieś mankamenty?
- To mnie czyni jeszcze bardziej wyjątkowym - Hazza wypiął dumnie pierś do przodu na co wybuchłam śmiechem.
- Dobra panie idealny, lecimy dalej. Jakie kontakty masz z rodzicami?
- Są rozwiedzeni. Mieszkam z mamą, która jest jedną z najcudowniejszych kobiet na ziemi. Jedną z dwóch - Harry zarumienił się - Jesteśmy na miejscu.
Widok zaparł mi dech w piersiach.

_____________________________________________________________
Wreszcie zaczęły mi się ferie, postaram się napisać nowe rozdziały żeby częściej coś publikować. Spodziewajcie się także rozdziału na drugim blogu :)

23 stycznia 2012

Rozdział 9


Wchodząc do sali wyszukałam wzrokiem Harrego. Siedział na końcu sali, był pogrążony w lekturze. Zajęłam swoje miejsce obok Kristen Muse. Dziewczyna nie wyróżniała się niczym z tłumu. Od przeciętna nastolatka.
- Dzisiaj pracujemy w parach - wiadomość pani Drew ucieszyła całą klasę - Jednak żeby nie było tak kolorowo zmienię wam partnerów. Andrew i Blake. Red i Smith. Styles i ... Stewart.
Nie wierzyłam własnym uszom. Miałam pracować z Harrym który do tej pory nie spojrzał na mnie ani razu. Zebrałam swoje rzeczy i poszłam do jego ławki. Nie podniósł wzroku znad książki.
- Hej - próbowałam go jakoś zagadać. Jednak nic mi nie odpowiedział - Możemy porozmawiać?
- Po co? Wczoraj nie chciałaś rozmawiać.
- Wiem, przepraszam ... Ale nie chcę żebyś się przenosił - chłopak gwałtownie się podniósł.
- Kto ci powiedział? - był na mnie wściekły. Gdyby mógł to zabiłby mnie wzrokiem.
- Czy to jest ważne?
- Zayn?
- Nie ważne jest kto, ważne co powiedział.
- Czyli Zayn.
- Chcę z tobą porozmawiać. Dzisiaj o 16 w Street Lemon.
- I myślisz że przyjdę? - z twarzy Styles'a zniknął gniew, teraz próbował ukryć uśmiech.
- Jestem tego pewna - do końca lekcji nie wymieniliśmy ani słowa, bo jak się okazało zabrakło dla nas probówek i nie musieliśmy robić tego ćwiczenia.
Wreszcie przyszła przerwa obiadowa. Umierałam z głodu. Nagle do stolika przysiadł się Liam.
- No co robisz takiego wielkie oczy? Nie pamiętasz, że kiedyś jadaliśmy razem? - w ślad Payna poszli też inny chłopcy. Liam usiadł obok Clar, a obok niego usiadł Zayn.
- Niall, całuję rączki - blondyn przedstawił mi się i zajął wolne miejsce. Po chwili doszła do nas pozostała dwójka. Harry trzymał się na dystans, jednak musiał usiąść obok mnie bo Louis usiadł przy Niallu żeby jeść jego frytki. Byliśmy niebezpiecznie blisko siebie, nasze przedramiona się stykały. Przez moje ciało przechodziły dreszcze. Czułam jego wzrok na sobie, na każde moje wzdrygnięcie uśmiechał się. Chcąc ochłonąć wstałam od stołu żeby odnieść tacę.
- Aż tak cię pobudzam? - podskoczyłam na sam dźwięk TEGO głosu. Harry stał za mną opierając się o blat. Na twarzy miał przyklejony TEN łobuzerski uśmiech.
- Jest po prostu zimno - Loczek zrobił krok do przodu.
- Mam cię ogrzać?
- Chyba nie trzeba ...
- Chyba, czyli nie jesteś pewna - Harry przybliżył się jeszcze bardziej. Poczułam jak słodko pachnie. Byłam od niego o głowę niższa więc musiałam zadrzeć głowę żeby spojrzeć w jego elektryzujące, zielone oczy. Szalały w nich malutkie iskierki - Nie chcę żebyś się rozchorowała.
- Przestań mieszać mi w głowie.
- Mieszam ci w głowie? - chłopak zamruczał mi do ucha.
- Tak. Nie. Znaczy ... Nie rozumiem cię.
- A co tu jest do rozumienia? - nie zdążyłam odpowiedzieć bo zadzwonił dzwonek - O 16:00, tym razem bez niespodzianek.
Hazza posłał mi jeszcze raz uśmiech i oddalił się. A ja stałam dalej wdychając resztki jego zapachu.

_____________________________________________________________
Cześć i czołem, kluski z rosołem. Trochę sielanka się nam zrobiła :)

22 stycznia 2012

Rozdział 8


- Harry Cię nasłał? - zapytałam się go jednocześnie pokazując żeby usiadł.
- Nie ... Napisał mi sms'a że odchodzi ze szkoły, a powód jest nieważny.
- "Nieważny"?
- Raczej w tym sensie, że nie chce mi powiedzieć. A jeśli chce się przenieść to musi być bardzo ważny.
- A skąd ten pomysł, że chodzi o mnie a nie o Ashley? - wymawiając jej imię mimowolnie zacisnęło mi się gardło.
- Jest moim najlepszym przyjacielem. Może tego nie widać, ale jesteśmy jak ty i Clary. Rozumiemy się bez słów.
- To po co w takim razie się z nią spotkał? To istny absurd.
- Żeby powiedzieć jej żeby dała mu spokój.
- Co?
- Poznali się w wakacje na basenie. Harry trochę z nią pogadał, a ona ubzdurała sobie że kręcą ze sobą. Nie przeszkadzało mu to dopóki nie poznał Ciebie. Postanowił się z nią spotkać i dać jej do zrozumienia że nic dla niego nie znaczy.
- To nie ma sensu ...
- Czemu tak sądzisz?
- Dopiero co się poznaliśmy. Po co miałby kończyć znajomość z Ashley?
- Znasz takie powiedzenie jak "miłość od pierwszego wejrzenia"?
- Co? - zrobiłam ogromne oczy. Miłość?
- Może JESZCZE nie miłość - Zayn spojrzał na mnie wymownie - Ale zależy mu na Tobie. I to bardzo.
- Tak sądzisz?
- Jestem tego pewien - brunet się uśmiechnął. Musiał się domyśleć ile jego słowa dla mnie znaczą- Muszę już iść. Przemyśl to wszystko co Ci powiedziałem.
- Dziękuję - odprowadziłam go do drzwi i pobiegłam do swojego pokoju. Wszystkie emocje eksplodowały. Płakałam ze szczęścia, strachu, złości i na zmianę śmiałam się. Nagle uświadomiłam sobie, że mam jutro chemię. Podekscytowanie sięgnęło zenitu. Zastanawiałam się jak będzie wyglądało nasze spotkanie. Czy spróbuje do mnie zagadać czy może też mnie oleje. Nagle zawibrował mi telefon.
~ "Ty w ogóle jeszcze żyjesz? C." - ostatnio trochę zaniedbałam Clary, rzadziej się z nią widywałam, a nasze rozmowy dotyczyły tylko lekcji.
~ "Przeżyłam zawał. Jutro o wszystkim Ci opowiem, wtedy zrozumiesz ;P xx."
~ " Nie mogę się doczekać. Ale jesteś winna mi lody. Tym razem mam ochotę na czekoladowe :P" - miałyśmy pewną tradycję. Kiedy jedna z nas "olewała" drugą, musiała ona kupić jej lody. Tym razem padło na mnie. Odłożyłam telefon i poszłam spać.

_____________________________________________________________
Macie następny :) Kompletnie mi się nie podoba ale co tam :)

+ założyłam nowego bloga. klik.
+ założyłam twittera. klik.

21 stycznia 2012


Macie kolejne cacko

Czekam na trochę większy odzew z Waszej strony, wtedy pojawi się nowy rozdział :)

16 stycznia 2012

Rozdział 7


Owszem, Harry siedział w umówionym miejscu, jednak nie był sam. Na przeciwko niego siedział nie kto inny jak Ashley. Blondynka jedną ręką bawiła się jego dłońmi, a drugą zwijała kosmyk włosów. Chłopak tłumaczył jej coś zawzięcie jednak ona go nie słuchała. Czułam się jakby ktoś uderzył mnie obuchem. Wszystko zwolniło, a ja nie mogłam złapać oddechu. Chciałam uciec, jednak moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa i nie chciały ruszyć. Styles dostrzegł mnie kątem oka. Natychmiast odskoczył od Ashley. Rzuciłam się biegiem przed siebie.
- Alice! Alice poczekaj! - Loczek biegł za mną. Pod wpływem złości biegłam jeszcze szybciej. Dobiegłam do parku i skierowałam się do ulubionej ławki. Łzy zamgliły mi oczy. Harry dosiadł się do mnie.- Alice ...
- Idź stąd. Nie chcę Cię widzieć.
- To nie tak jak myślisz - starł mi palcem łzę.
- Nie dotykaj mnie - odtrąciłam jego dłoń - Ale ok, jeśli chcesz kręcić na boku to nie ma sprawy.
- Co? - Harry zrobił wielkie oczy.
- Nic, zapomnij. Idź stąd.
- Alice ... - chłopak złapał mnie za rękę - Daj mi to wytłumaczyć.
- Nie chcę tego słuchać. Jeśli ty stąd nie pójdziesz w takim razie ja idę - nie słuchając go poszłam do domu.
Wzięłam długi, gorący prysznic. Nie wierzyłam w to co się stało. Zaufałam mu a on mnie tak bezczelnie wystawił. Przebrałam się w ulubioną piżamę i położyłam się na łóżku. Od natłoku myśli rozbolała mnie głowa. Przewracałam się z boku na bok, jednak nie mogłam wygonić obrazu Harrego i Ashley sprzed oczu. W domu było cicho. Tata był w pracy, Alex na treningu a Matty u swojej dziewczyny. Zeszłam na dół i włączyłam telewizję. Leciał akurat program o gotowaniu. Neutralny, nie przywołujący żadnych myśli - był w sam raz. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Przez wizjer zobaczyłam, że był to brunet z 1d.
- Czego chcesz? - wiem, że nie było to miłe ale nie chciałam widzieć nikogo kto był związany ze Stylesem.
- Przepraszam że Cię nachodzę, ale możemy pogadać?
- Jakoś nie bardzo.
- 15 minut, proszę. Potem dam Ci spokój - lepiej  było go wpuścić teraz niż jakby miał mnie potem nachodzić.
- Ok, wejdź ...
- Zayn - chłopak posłał mi nieśmiały uśmiech i wszedł do środka.

_____________________________________________________________
Kompletnie bez sensu, ale co tam ;-)

9 stycznia 2012

Rozdział 6


- Co za głupia szafka - nie raz i nie dwa zdarzało mi się, że gadałam do siebie. Inni uważali to za dziwactwo, jednak lubiłam wypowiadać swoje myśli na głos - No dalej, otwórz się.
- Pomóc Ci? - serce mi stanęło, a ja odskoczyłam jakbym zobaczyła ducha. Jakby nigdy nic przede mną stał Harry.
- Sama sobie poradzę - odburknęłam chcąc się go jak najszybciej pozbyć. Co on wyrabiał? Ucieka a potem udaje że nic się nie stało?
- Nadal czekam na Twoją playlistę - chłopak oparł się o szafkę obok i chyba nie widziało mu się żeby stąd pójść. Olewając jego słowa dalej próbowałam dostać się do szafki. Po kilku próbach wreszcie mi się udało. Chciałam wyjąć książki, jednak Styles powstrzymał mnie ruchem dłoni. Była ona ciepła i delikatna - To jak? Prześlesz mi ją?
- Radziliście sobie i bez niej - odwróciłam się i poszłam na następną lekcję.
- Co dzisiaj robisz? - Harry zatrzepotał rzęsami.
- Raczej nic co jest związane z Tobą.
- O 16:30 w Street Lemon - był zbyt pewny siebie. Nie lubiłam takiego zachowania, lecz u niego było to wyjątkowo ... pociągające.
- I myślisz że przyjdę?
- Jestem tego pewien - uśmiechnął się i poszedł dalej.
Na następnej przerwie doznałam jeszcze większego szoku.
- Hej Ali - tylko jedna osoba zwracała się do mnie w ten sposób.
- Czcześć - przede mną stał Liam. Moje oczy zapewne wyglądały jak pięciozłotówki - Co się stało że się do mnie odezwałeś?
- O ile pamiętam to ty urwałaś kontakt - niestety była to prawda. Odcięłam się od każdego. Jedynie Clary była tak uparta i nie pozwoliła mi jej zostawić - Zdziwiła mnie Twoja obecność na występie. Nie lubisz tego typu 'zabawy'.
- Chciałam zobaczyć o co ludzie robią tyle szumu. A tak w ogóle to świetnie Ci poszło.
- Dzięki. Hmm, moja mama się za Tobą stęskniła i zaprasza Was na obiad w sobotę. Wszystkich - Karen, mama Liama, była najlepszą przyjaciółką mojej mamy. Po wypadku przestałam odwiedzać Paynów, jedyną osobą która utrzymywała z nimi kontakt był mój tata - Na deser będzie murzynek.
- Pamiętaliście?
- Oczywiście, w domu to już nie jest murzynek a "ciasto Ali".
- Nie mów nikomu, ale stęskniłam się za moim przyszywanym bratem.
- Mogę Ci powiedzieć w sekrecie że on za Tobą też - Liam posłał mi uśmiech od ucha do ucha i mocno mnie przytulił - Alice Anja Stewart wróciła!
- Jesteś nienormalny.
- Tylko wariaci są coś warci, pamiętaj - uśmiechnął się i poszedł na następną lekcję.

Przez pozostałe lekcje usiłowałam przekonać samą siebie, żeby nie iść na spotkanie z Harrym. Ciekawość i chęć poznania go jednak wygrały. Po powrocie do domu zjadłam jogurt i wzięłam odprężającą kąpiel. Nie chciałam się odstroić więc rozczesałam włosy palcami, wytuszowałam rzęsy i założyłam przygotowane wcześniej ubranie - rurki, czarne trampki i granatową koszulę z rękawami 3/4. Nie wyglądałam najgorzej. Włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam w kierunku Street Lemon. Kiedy tam dotarłam stanęłam jak wryta ...

_____________________________________________________________
Jak myślicie, co się stało? Czekam na Wasze opinie! :)

7 stycznia 2012

mniam mniam


Kochani, jeśli chcecie nowy rozdział bierzcie udział w ankiecie i zostawiajcie komentarze! :)
Obiecuję, że niedługo wszystko się rozkręci.

4 stycznia 2012

Rozdział 5


Byłam zła. Chociaż w sumie byłam wściekła. Wściekła na Harrego, ale bardziej na siebie. Jak mogłam pozwolić na to żeby jakiś chłopak namieszał mi w głowie? Nim się spostrzegłam znalazłam się w parku. Zawsze gdy miałam jakiś problem przychodziłam tutaj, przychodziłam tutaj też z mamą jak byłam mała. Dzisiaj dawał mi on cząstkę jej, a także spokój. Nie chciałam jeszcze wracać do domu więc usiadłam na najbardziej oddalonej i jednocześnie mojej ulubionej ławce. Miała nawet wyryte małe ' A.L.C.A. forever '. Kiedyś ja, Liam, Clary i Ashley byliśmy nierozłączni. Czasy i ludzie się zmieniają, nic nie jest wieczne. Na wspomnienie tego, mojej mamy i sytuacji sprzed kilku godzin z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Płakałam z bezsilności, ze zdenerwowania, z tęsknoty. Nie rozumiałam Harrego. Najpierw próbował być czarujący, starał się zacząć jakąś tą znajomość a potem uciekał jak poparzony. Nic z tego nie rozumiałam. Nie rozumiałam jego zachowania, nie rozumiałam siebie. Uczucia, które się we mnie gromadziły były mi nieznane. Nim się spostrzegłam zrobiło się ciemno. Park nie był daleko od domu więc mogłam wrócić spacerkiem. Starałam się nie myśleć, żeby zagłuszyć myśli śpiewałam wszystkie możliwe piosenki. Przed drzwiami sprawdziłam w małym lusterku czy nie wyglądam jak potwór i przekroczyłam próg. Powitał mnie radosny okrzyk taty:
- All, nie rozbieraj się, jedziemy do szpitala.
- Czemu? - przestraszyłam się że coś się stało. Tata miał problemy z żołądkiem, więc zdarzały się nam już wizyty u lekarza.
- Ciocia Marta urodzi dzidziusia! - Alex zbiegł ze schodów i rzucił się na mnie - Tata przed chwilą rozmawiał z wujkiem Johnem o tym że odpłynęły jej wody!
- Chyba odeszły - poprawił go Matt, mój starszy brat - Młody, zostaw Alice w spokoju i ubieraj się.
- Ale te buty tak ciężko się wiąże ...
- Nie denerwuj mnie tylko je zakładaj - ja i Matt przejęliśmy część obowiązków rodzicielskich od taty. Nie chcieliśmy zostawiać wszystkiego na jego barkach, a od zawsze nasza trojka miała dobry kontakt więc nie stwarzało nam to problemu.
- No ale kiedy ja nie mogę. Sznurówki mi z rąk wypadają.
- Tak tak, a ja mam różowe włosy. Zawiązuj je i koniec dyskusji.
- Sam się ubierz a ja mu pomogę - przychyliłam się do małego - Pamiętasz ten wierszyk? Były sobie dwie myszki Miki i Piki. Miały długie ogonki ...
-  Zamieniły się miejscami! - Alex wyrwał mi sznurówki i sam zawiązał buty. Niby głupia czynność ale sprawiła mi radość i pozwoliła oderwać myśli od Stylesa.
Po 25 minutach byliśmy już w szpitalu. Tata poszedł zobaczyć się z wujkiem, a młody okupywał automat ze słodyczami.
- Płakałaś - nie było to pytanie, było to stwierdzenie. Matt zaliczał się do niewielkiego grona osób, które znały mnie prawie na wylot. Mimo tego że sprzeczaliśmy się jak każde rodzeństwo wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć.
- Wcale nie.
- Mhm. I mam Tobie w to uwierzyć? - nie odpowiedziałam mu tylko posłałam słaby uśmiech. Nagle zza rogu wyszedł jeden z członków One Direction, ten najstarszy. Rozmawiał z jakąś kobietą.
- Dobrze mamo - miał on chłopięcy głos - Widzimy się w domu.
Musiał mnie zauważyć bo zaczął iść w moją stronę.
- Hej, ty jesteś Alice, tak? Jestem Louis.
- No tak. Miło poznać. Skąd wiesz jak mam na imię?
- Hazza nam o Tobie opowiadał - nie mógł ukryć uśmiechu - Lubi Cię.
- Aha - rumieniec oblał moją twarz, a ja nie byłam w stanie powiedzieć czegoś więcej.
- Co jest właściwie między Wami?
- Nic. Przepraszam ale muszę już iść - odwróciłam się i poszłam w stronę braci. W głowie brzęczało mi tylko ' lubi Cię ' ...

_____________________________________________________________
Miśki, przepraszam za jakość, długość i bezsensowność rozdziału ale chciałam żebyście poznali także więzi Alice z rodziną oraz żeby było nawiązanie do innych członków 1D. Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Chciałabym poznać Wasze zdanie, dlatego zostawiajcie swoje opinie w komentarzach! :)

1 stycznia 2012

Zobaczcie jakie cudeńko znalazłam <3
Chyba jedyne zdjęcie, co prawda fotomontaż, na którym możecie zobaczyć moich głównych bohaterów razem :)

Jeśli chcecie kolejny rozdział bierzcie udział w ankiecie bo bardzo chciałabym poznać Wasze zdanie! :)