16 stycznia 2012

Rozdział 7


Owszem, Harry siedział w umówionym miejscu, jednak nie był sam. Na przeciwko niego siedział nie kto inny jak Ashley. Blondynka jedną ręką bawiła się jego dłońmi, a drugą zwijała kosmyk włosów. Chłopak tłumaczył jej coś zawzięcie jednak ona go nie słuchała. Czułam się jakby ktoś uderzył mnie obuchem. Wszystko zwolniło, a ja nie mogłam złapać oddechu. Chciałam uciec, jednak moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa i nie chciały ruszyć. Styles dostrzegł mnie kątem oka. Natychmiast odskoczył od Ashley. Rzuciłam się biegiem przed siebie.
- Alice! Alice poczekaj! - Loczek biegł za mną. Pod wpływem złości biegłam jeszcze szybciej. Dobiegłam do parku i skierowałam się do ulubionej ławki. Łzy zamgliły mi oczy. Harry dosiadł się do mnie.- Alice ...
- Idź stąd. Nie chcę Cię widzieć.
- To nie tak jak myślisz - starł mi palcem łzę.
- Nie dotykaj mnie - odtrąciłam jego dłoń - Ale ok, jeśli chcesz kręcić na boku to nie ma sprawy.
- Co? - Harry zrobił wielkie oczy.
- Nic, zapomnij. Idź stąd.
- Alice ... - chłopak złapał mnie za rękę - Daj mi to wytłumaczyć.
- Nie chcę tego słuchać. Jeśli ty stąd nie pójdziesz w takim razie ja idę - nie słuchając go poszłam do domu.
Wzięłam długi, gorący prysznic. Nie wierzyłam w to co się stało. Zaufałam mu a on mnie tak bezczelnie wystawił. Przebrałam się w ulubioną piżamę i położyłam się na łóżku. Od natłoku myśli rozbolała mnie głowa. Przewracałam się z boku na bok, jednak nie mogłam wygonić obrazu Harrego i Ashley sprzed oczu. W domu było cicho. Tata był w pracy, Alex na treningu a Matty u swojej dziewczyny. Zeszłam na dół i włączyłam telewizję. Leciał akurat program o gotowaniu. Neutralny, nie przywołujący żadnych myśli - był w sam raz. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Przez wizjer zobaczyłam, że był to brunet z 1d.
- Czego chcesz? - wiem, że nie było to miłe ale nie chciałam widzieć nikogo kto był związany ze Stylesem.
- Przepraszam że Cię nachodzę, ale możemy pogadać?
- Jakoś nie bardzo.
- 15 minut, proszę. Potem dam Ci spokój - lepiej  było go wpuścić teraz niż jakby miał mnie potem nachodzić.
- Ok, wejdź ...
- Zayn - chłopak posłał mi nieśmiały uśmiech i wszedł do środka.

_____________________________________________________________
Kompletnie bez sensu, ale co tam ;-)

1 komentarz:

  1. Super, extra i wogle wszystko co najlepsze :p
    Proszę, pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń