23 stycznia 2012

Rozdział 9


Wchodząc do sali wyszukałam wzrokiem Harrego. Siedział na końcu sali, był pogrążony w lekturze. Zajęłam swoje miejsce obok Kristen Muse. Dziewczyna nie wyróżniała się niczym z tłumu. Od przeciętna nastolatka.
- Dzisiaj pracujemy w parach - wiadomość pani Drew ucieszyła całą klasę - Jednak żeby nie było tak kolorowo zmienię wam partnerów. Andrew i Blake. Red i Smith. Styles i ... Stewart.
Nie wierzyłam własnym uszom. Miałam pracować z Harrym który do tej pory nie spojrzał na mnie ani razu. Zebrałam swoje rzeczy i poszłam do jego ławki. Nie podniósł wzroku znad książki.
- Hej - próbowałam go jakoś zagadać. Jednak nic mi nie odpowiedział - Możemy porozmawiać?
- Po co? Wczoraj nie chciałaś rozmawiać.
- Wiem, przepraszam ... Ale nie chcę żebyś się przenosił - chłopak gwałtownie się podniósł.
- Kto ci powiedział? - był na mnie wściekły. Gdyby mógł to zabiłby mnie wzrokiem.
- Czy to jest ważne?
- Zayn?
- Nie ważne jest kto, ważne co powiedział.
- Czyli Zayn.
- Chcę z tobą porozmawiać. Dzisiaj o 16 w Street Lemon.
- I myślisz że przyjdę? - z twarzy Styles'a zniknął gniew, teraz próbował ukryć uśmiech.
- Jestem tego pewna - do końca lekcji nie wymieniliśmy ani słowa, bo jak się okazało zabrakło dla nas probówek i nie musieliśmy robić tego ćwiczenia.
Wreszcie przyszła przerwa obiadowa. Umierałam z głodu. Nagle do stolika przysiadł się Liam.
- No co robisz takiego wielkie oczy? Nie pamiętasz, że kiedyś jadaliśmy razem? - w ślad Payna poszli też inny chłopcy. Liam usiadł obok Clar, a obok niego usiadł Zayn.
- Niall, całuję rączki - blondyn przedstawił mi się i zajął wolne miejsce. Po chwili doszła do nas pozostała dwójka. Harry trzymał się na dystans, jednak musiał usiąść obok mnie bo Louis usiadł przy Niallu żeby jeść jego frytki. Byliśmy niebezpiecznie blisko siebie, nasze przedramiona się stykały. Przez moje ciało przechodziły dreszcze. Czułam jego wzrok na sobie, na każde moje wzdrygnięcie uśmiechał się. Chcąc ochłonąć wstałam od stołu żeby odnieść tacę.
- Aż tak cię pobudzam? - podskoczyłam na sam dźwięk TEGO głosu. Harry stał za mną opierając się o blat. Na twarzy miał przyklejony TEN łobuzerski uśmiech.
- Jest po prostu zimno - Loczek zrobił krok do przodu.
- Mam cię ogrzać?
- Chyba nie trzeba ...
- Chyba, czyli nie jesteś pewna - Harry przybliżył się jeszcze bardziej. Poczułam jak słodko pachnie. Byłam od niego o głowę niższa więc musiałam zadrzeć głowę żeby spojrzeć w jego elektryzujące, zielone oczy. Szalały w nich malutkie iskierki - Nie chcę żebyś się rozchorowała.
- Przestań mieszać mi w głowie.
- Mieszam ci w głowie? - chłopak zamruczał mi do ucha.
- Tak. Nie. Znaczy ... Nie rozumiem cię.
- A co tu jest do rozumienia? - nie zdążyłam odpowiedzieć bo zadzwonił dzwonek - O 16:00, tym razem bez niespodzianek.
Hazza posłał mi jeszcze raz uśmiech i oddalił się. A ja stałam dalej wdychając resztki jego zapachu.

_____________________________________________________________
Cześć i czołem, kluski z rosołem. Trochę sielanka się nam zrobiła :)

5 komentarzy:

  1. czemu takie krótkie ? :(

    Ogólnie fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooooooooskie!!!!!!
    Matko, kocham to!!!!
    Kocham twoje opowiadanie, ciebie i ten rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę mi to przypomina Zmierzch :D
    Ale to dobrze, bo uwielbiam Zmierzch!
    Jak i Twoje opowiadanie!
    Pisz szybciutko ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Pisz, pisz, pisz i nie przestawaj!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ty chcesz, żebym przeszła zawał?!
    Normalnie serce mi prawie stanęło, jak sobie to wszystko wyobraziłam!!! :**
    Masz talent!

    OdpowiedzUsuń